Zostawili same pnie

Mirosław Marzec
Dwóch mieszkańców wsi Równe samowolnie obcięło korony dziewiętnastu jesionom, które rosły przy ich polach na trasie Równe - Gołuszowice.

Rafał Placek, leśnik, inspektor Wydziału Ochrony Środowiska przy Starostwie Powiatowym w Głubczycach:
- Jesiony rosną pod linią energetyczną, więc to, co zrobił pan Dragan, można zaliczyć do cięć technicznych, lecz rozmiary tych cięć nie mogą być tak drastyczne. Po uprzednich uzgodnieniach można obciąć do 30 procent korony naraz, ale nie całość. Mimo że jesion jest drzewem dobrze znoszącym przycinki, to w tej chwili trudno powiedzieć, czy te drzewa odbiją. Ja nadzoruję prywatne lasy w powiecie i gdyby ktoś w lesie dokonał takich cięć, to na pewno powiadomiłbym prokuraturę. Myślę, że w tym przypadku zawiadomienie powinien złożyć wydział drogowy.

Przycinki drzew dokonał wspólnie z zięciem Józef Dragan, radny gminy Głubczyce. Obaj panowie twierdzą, że żadne pisemne zezwolenie nie było im potrzebne, ponieważ nie wycięli całych drzew. Dokonali oni jedynie przycinki koron, o czym poinformowali Artura Fuławkę, kierownika Wydziału Drogownictwa i Promocji Powiatu Głubczyckiego.

- On wyraził zgodę, pod warunkiem, że zamaluję obcięte miejsca i posprzątam gałęzie - tłumaczy Dragan
Artur Fuławka: - Pan Dragan mówił mi, że zamierza jedynie wyciąć odrosty, a nie obciąć całe korony. Myślałem, że ma wymagane pozwolenie, a mnie informuje o przycince, ponieważ jestem administratorem drogi powiatowej, przy której rosną drzewa.
Nad drzewami przebiega linia energetyczna. Radny Dragan twierdził, że przycinając korony, wyszedł naprzeciw zakładowi energetycznemu, który w przyszłości zamierza przeprowadzić remont kapitalny linii. Wspólnie z radnym poszliśmy do siedziby głubczyckiego posterunku energetycznego. Okazało się, że jego szefowie pierwszy raz widzą pana Dragana i nigdy też nie prosili go o pomoc w usuwaniu gałęzi z drzew przebiegających pod linią energetyczną.
- Zawsze prace związane z wycinką czy przycinką drzew zlecamy specjalistycznym firmom - wyjaśnił Henryk Łuczkiewicz, zastępca kierownika posterunku.

Radny Dragan przyznał, jaki był rzeczywisty powód wycinki: - Te drzewa przeszkadzają mi podczas uprawy pól. Wiele razy przez nie obrywałem już lusterka w traktorze czy w kombajnie. Zobaczy pan, że w przyszłości na tych drzewach ukształtują się bardzo piękne korony i będą one wyglądać estetycznie. Jak na Zachodzie - tłumaczy.
Artur Fuławka powiedział "NTO", że o całej sprawie powiadomi najprawdopodobniej prokuraturę. - Najpierw musimy ustalić, czy drzewa rosną na terenie pasa drogowego, czy na polu radnego. Dlaczego? Ponieważ pan Dragan twierdzi, że pozwoliłem mu na przycinkę. Jeśli okaże się, że drzewa rosną na jego polu, to miał obowiązek zgłosić zamiar przycinki do gminy, a nie do mnie.
Aby to sprawdzić, należałoby wynająć geodetę, który dokona pomiarów granic pól i drogi, lecz taka usługa kosztuje, a powiat nie ma w swoim budżecie na to pieniędzy.

- Ja też nie będę płacił za geodetę, bo nie mam z czego - odpowiada Józef Dragan. - Niech zapłaci ten, co chce mi udowodnić, że złamałem prawo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska