Zaoszczędzili na notariuszu?

Nyska prokuratura zarzuca mu, że w okresie od czerwca do sierpnia 1998 roku przyjął korzyść majątkową w wysokości 4,5 tysiąca złotych dla lokalnego komitetu wyborczego SLD. Burmistrz miał też w zamian za obietnicę korzyści osobistej wpłynąć na paczkowskich radnych, by ci zaniżyli cenę sprzedaży udziałów tamtejszej "Polleny" biznesmenowi ze Śląska.

Ryszard Chopkowicz sam z kolei ma zamiar pozwać "Nowiny Nyskie", które powyższą sprawę opisały:
- Ta gazeta jest bardzo stronnicza i stara się zdyskredytować wszystko, co wiąże się z SLD - tłumaczy. - O tym, że toczy się wobec mnie jakieś postępowanie, dowiedziałem się w kwietniu właśnie z "NN", a dopiero w maju wezwał mnie prokurator.
Chopkowicz utrzymuje, że nie brał od śląskiego biznesmena żadnych pieniędzy:

- Owe 4,5 tysiąca wzięły się stąd, że biznesmen kupujący zakład zrobił to, spisując umowę cywilnoprawną, a nie akt notarialny. Zaoszczędził 9 tysięcy i połowę przekazał do domu kultury. Ja nie miałem z tym nic wspólnego. Podczas spisywania umowy byłem we Francji w partnerskim mieście Uzes. Bzdurą jest też, że mogłem przekonać 22 radnych w zamian za obietnicę zatrudnienia w Pollenie. Wszyscy chcieli sprzedać wówczas ten zakład, a po głosowaniu klaskali nawet jego pracownicy, którzy przyszli na sesję. Nigdy nie pracowałem w Pollenie ani nikt z mojej rodziny. Obecnie jestem bezrobotny.

O przyjęcie korzyści majątkowej dla komitetu wyborczego SLD od tego samego śląskiego biznesmena został również oskarżony były burmistrz Nysy Mieczysław Warzocha z SLD, który po ostatnich wyborach samorządowych był przez pewien czas prezesem Polleny. Sprawę ujawnił upadły już tygodnik "Prosto z regionu", którym kierowali ludzie związani z paczkowską Polleną.
- To zemsta jednego z nich za to, że został oskarżony o defraudację - twierdzi Ryszard Chopkowicz. - Jestem pewien, że proces wykaże moją niewinność.