Powiat się ubezpieczył

Mirosław Marzec
Chodnik na ulicy Grunwaldzkiej w Głubczycach przypomina tor przeszkód. Aby go pokonać, trzeba iść slalomem.

Mimo że Grunwaldzka jest jedną z głównych ulic w mieście, to nierówności i wystające co kilka metrów płyty chodnikowe są tam rzeczą zupełnie normalną. Stale potykają się o nie zwłaszcza starsi mieszkańcy ulicy. Kilkoro z nich połamało tam nogi i ręce.
- Upadłam na chodniku w czasie ubiegłorocznych wakacji - opowiada Józefa Smołka z ulicy Grunwaldzkiej. - Wracałam z miasta z zakupami, szłam spacerkiem i naraz przewróciłam się. Nawet nie wiem jak... Pewnie nieopatrznie włożyłam nogę w którąś z dziur. Nie mogłam się podnieść, a jak na złość nikt akurat nie przechodził. Zanim udało mi się samej wstać, minęło parę minut. Doszłam do domu i wnuczek zawiózł mnie na pogotowie, gdzie się okazało, że mam pękniętą kość. Gips nosiłam przez niemal dwa miesiące.

22 marca tego roku na chodniku upadł 92-letni Tadeusz Radaczyński. Staruszek wracał od lekarza do domu.
- Jechałem tamtędy samochodem, gdy zauważyłem leżącego na ziemi starszego człowieka - relacjonuje zdarzenie Roman Uksik. - Mocno krwawił. Zatrzymałem się i wysiadłem z auta. To był mój sąsiad. Po kilku minutach przyjechało pogotowie i zabrało go do szpitala, gdzie stwierdzono, że oprócz licznych potłuczeń i zadrapań pan Tadeusz ma złamany nos. W szpitalu spędził dwa tygodnie.
- Teść był tak poobijany, jakby mu ktoś pałką bejsbolową przyładował - mówi Zofia Radaczyńska. - Do upadku był zupełnie sprawnym, zdrowym starszym człowiekiem, a teraz nie wychodzi nawet na ulicę. Spaceruje tylko po pokoju. Zastanawiam się, czy nie wystąpić do sądu o odszkodowanie - dodaje synowa.
Józefa Smołka napisała już do powiatu skargę na fatalny stan chodnika. Podobnie jak kilku innych mieszkańców ulicy. Głubczyczanie są źli, bo ich pisma nic nie zmieniły. Uważają, że urzędnicy wolą nie widzieć problemu.

- Rzeczywiście dotarło do nas kilka pism od mieszkańców ulicy Grunwaldzkiej żądających całkowitej wymiany nawierzchni chodnika - przyznaje Artur Fuławka, kierownik wydziału drogownictwa w głubczyckim starostwie. - Jednak problem nie jest łatwy do rozwiązania, bo w mieście nie tylko chodnik wzdłuż ulicy Grunwaldzkiej kwalifikuje się do naprawy. Dziwne, że inne chodniki są w podobnym stanie, a nikt na nich jakoś nie pada i nie łamie sobie kości- ironizuje.
"NTO" zapytała Stanisława Wodyńskiego z głubczyckiego starostwa, czy ewentualny remont chodnika przy Grunwaldzkiej będzie tańczy od płacenia odszkodowań.

- Jesteśmy ubezpieczeni od takich wypadków - odpowiedział nam Stanisław Wodyński. - Jeśli sąd nakaże nam, abyśmy zapłacili komuś odszkodowanie, to zrobi to za nas ubezpieczalnia. Ale najpierw trzeba zbadać okoliczności wypadku, bo może się okazać, że ktoś szedł nietrzeźwy, przewrócił się, złamał rękę, a teraz chce nas naciągnąć na odszkodowanie - tłumaczy.
Mieszkańcy Grunwaldzkiej zapowiadają, że nie odpuszczą. W tym tygodniu mają zacząć zbieranie podpisów pod wnioskiem o natychmiastowy remont chodnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska