Oskarżenia czy pomówienia?

Mirosław Marzec
Antoni Szlachetko twierdzi, że w głubczyckim starostwie łamano prawo. Sprawę bada komisja rewizyjna.

Szlachetko był pracownikiem Wydziału Rozwoju Drogownictwa i Promocji Powiatu do czerwca 2001 roku. Dlaczego został zwolniony? - Do dziś tego nie wiem - mówi Szlachetko. - Miałem umowę na czas określony. Pytałem starostę, dlaczego nie została przedłużona, ale nie odpowiedział mi na to pytanie.
"NTO" zadała staroście to samo pytanie. - Nie rozmawiam na temat pisma Antoniego Szlachetki - odpowiedział starosta.
Pod koniec 2001 roku Szlachetko postanowił poskarżyć się wojewodzie. Napisał skargę na starostę Dariusza Kaśkowa. Opolski Urząd Wojewódzki odesłał ją do przewodniczącego Rady Powiatu Głubczyckiego, i w końcu jej rozpatrywaniem zajęła się powiatowa komisja rewizyjna.

W kilkustronicowej skardze czytamy: "W czasie akcji zimowego utrzymania dróg na przełomie roku 2000/01 zlikwidowano dyżury ze strony wydziału drogowego odpowiedzialnego za prawidłowe utrzymanie dróg powiatowych w czasie zimy(...). Według dość pobieżnych wyliczeń kierownika wydziału drogowego (Artura Fuławki - red.), pomimo dość słabej zimy, przepłacono to zadanie o lekko licząc 50 tysięcy złotych".
Ponadto Antoni Szlachetko twierdzi, że podczas likwidacji Powiatowego Zarządu Dróg w Głubczycach (sierpień 1999 rok) nigdzie nie zaewidencjonowano kilkuset znaków drogowych, stojaków metalowych oraz rur stalowych, które rzekomo znajdują się obecnie w Przedsiębiorstwie Robót Drogowych i Mostowych (PRDiM) w Głubczycach.
"Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi to rzecz tyczy pieniędzy, a w tych przypadkach, maksymalnego ich wpompowania do kasy PRDiM w Głubczycach, mimo iż przedsiębiorstwo to nie podlega staroście" - napisał Szlachetko. - "Im gorzej, tym lepiej w sytuacji, gdy starosta Kaśków czuje się jak chwilowy właściciel powiatu głubczyckiego".

Na potwierdzenie swoich oskarżeń przytacza kilka kolejnych faktów. Twierdzi np., że kierownik Wydziału Rozwoju Drogownictwa i Promocji Powiatu (Artur Fuławka - red.) nie ma żadnej wiedzy z dziedziny drogownictwa. Kolejną osobą, która według Szlachetki jest przykładem potwierdzającym jego konkluzję ("im gorzej tym lepiej" - red.) jest Tomasz Czyżowicz, pełniący obowiązki kierownika Wydziału Architektoniczno - Budowlanego w głubczyckim starostwie. "Pan Tomasz Czyżowicz nie posiada żadnych uprawnień budowlanych, które wymagane są na tym stanowisku. Znaczną część pracy w starostwie poświęca miejscowej piłce nożnej oraz budowie własnego budynku mieszkalnego (...). W wydziale, którego jest pełniącym obowiązki kierownika i w którym wydaje się pozwolenia budowlane do końca czerwca 2001 brak było dokumentacji projektowej jego budynku(...)" - twierdzi Szlachetko.
Pozostałe osoby wymienione w piśmie Szlachetki są bardziej rozmowne niż starosta Kaśków.
- To prawda - odpowiada z ironicznym uśmiechem Kazimierz Tokarz, prezes Przedsiębiorstwa Robót Drogowych i Mostowych w Głubczycach. - Przedmioty wymienione w tym piśmie (znaki, stojaki i rury stalowe po zlikwidowanym Powiatowym Zarządzie Dróg - red.) rzeczywiście zostały u nas zdeponowane. Dokumenty potwierdzające to są i u nas, i w starostwie. Powiem panu jeszcze, że przywoził je do nas sam pan Szlachetko, a z tego pisma wynika, że on nie wie, co do nas przywiózł.

Tomasz Czyżowicz przyznaje, iż rzeczywiście nie posiada uprawnień budowlanych. Dodał jednak, że na jego stanowisku nie są one wymagane. Sam fakt posiadania przez niego wyższego wykształcenia pozwala mu pełnić obowiązki kierownika Wydziału Architektoniczno-Budowlanego. A co z pozwoleniem budowlanym i dokumentacją jego budynku?
- Mam pozwolenie - Czyżowicz wyciąga z teczki dokument. - Wydał je w 1996 roku pan Szlachetko. Widocznie już o tym zapomniał. Mam też projekt budynku. A piłka nożna to moja pasja, ale poświęcam jej mój czas wolny, zajmuję się nią po godzinach pracy.
Artur Fuławka nie kryje swego oburzenia po przeczytaniu pisma.

- Te zarzuty są absurdalne. Jestem technikiem budowy mostów i maszyn, skończyłem też marketing, zarządzanie i handel zagraniczny. W końcu pracuję w wydziale promocji - mówi Fuławka. - Pan Szlachetko trochę naciąga słowa, rzeczywiście powiedziałem, że przepłaciliśmy zimę 2000/2001 o 50 tysięcy złotych, ale nie chodziło o to, że ktoś nas naciągnął na tę kwotę, tylko było trochę pracy przy odśnieżaniu, i to kosztowało więcej, niż przewidywałem na początku zimy. Z poprzedniej zimy zostało nam w budżecie ponad 200 tysięcy złotych rezerwy. Zresztą mój wydział był kontrolowany przez Regionalną Izbę Obrachunkową we wrześniu 2001 roku, i RIO nie dopatrzyła się w dokumentach przekrętów, o których pisze Szlachetko.
"Czy powiat chce wypompować kasę do PRDiM w Głubczycach?" - pytanie to rozśmiesza Artura Fuławkę.
- Ogłaszamy przetargi, lecz nie zawsze wygrywa je PRDiM - odpowiada. - W przetargach wygrywa firma, która proponuje najniższą cenę. To, co tu jest napisane to są pomówienia. Najpierw trzeba sprawdzić, a potem pisać. Na przykład w 2001 roku pracowała dla nas firma z Opola, która po lipcowych wichurach porządkowała drogi z połamanych gałęzi, i jesteśmy z jej usług zadowoleni. Wszystko napisane w tej skardze to tylko pomówienia, które po pewnym czasie mogą obrócić się na szkodę piszącego.

Sprawą ciągle zajmuje się komisja rewizyjna. Jaką wyda opinię?
- Zbadaliśmy jakieś 80 procent zawartości tej skargi, i uznaliśmy, że nie ma sensu brnąć do jej końca - odpowiada Wiesław Bednarski, przewodniczący komisji rewizyjnej przy Radzie Powiatu Głubczyckiego. - Dlaczego nie analizujemy jej dalej? Ponieważ każdy człowiek, który utraci pracę uważa, że cały świat zrobił mu krzywdę. Myślę, że ta skarga została napisana z powodu utraty pracy, i jestem przekonany, że 90 procent jej zawartości jest nieprawdą. Takie jest moje zdanie. Komisja najprawdopodobniej odeśle tę skargę do Antoniego Szlachetki z informacją, że jeżeli to, co tam napisał jest według niego prawdą, to niech zawiadomi odpowiednie organy, np. prokuraturę czy policję.
- To, co napisałem w skardze jest prawdą, i jeżeli komisja rewizyjna odeśle mi ją, to na pewno przekażę ją do odpowiednich organów - zapowiada Szlachetko.
Możliwe, że zanim skarga wróci do Antoniego Szlachetki, zostanie on pozwany do sądu o pomówienie. Wejścia na tę drogę nie wyklucza głubczyckie PRDiM ani Artur Fuławka. Natomiast Tomasz Czyżowicz woli, aby to sam Szlachetko zawiadomił prokuraturę.
- Nie mam czasu na sądy - odpowiada Czyżowicz. - Najlepiej będzie, jak ten pan sam zawiadomi kompetentne organy.
- Jeżeli Szlachetko nie wystąpi do prokuratury, to nie wykluczam, że pozwę go do sądu o pomówienie - zapowiada Fuławka. - Nie chodzi mi o ukaranie tego człowieka, tylko o wyjaśnienie, czy jego zarzuty są prawdziwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska