W opolskim zespole zabrakło kontuzjowanego Michała Piecha i trener Marek Jagielski musiał zmienić ustawienie zespołu.
Sprawiło to, że gospodarze nie potrafili złapać właściwego rytmu. Wprawdzie po kontrze Marcin Śmieszek strzelił na 3-1, ale goście za chwilę zdobyli kontaktowego gola, a w 15. min objęli prowadzenie 5-4. Odtąd na przemian gole zdobywała raz jedna, raz druga drużyna.
Gwardziści szczególnie w pierwszej połowie zawodzili rzutowo, wielokrotnie z pewnych pozycji trafiali w słupki lub poprzeczkę. Na 26 oddanych strzałów w pierwszej części meczu zdobyli tylko 11 goli.
- Długo nie mogliśmy się przyzwyczaić do nowego ustawienia zespołu i szło nam kiepsko - podsumował Marcin Śmieszek. - A bezmyślne, niewykorzystane rzuty nawet w sytuacjach sam na sam, nie przynoszą nam chwały. Cieszy tylko zwycięstwo.
Na szczęście w naszej bramce występował Sławomir Donosewicz, który spisywał się bezbłędnie. Bronił w sytuacjach sam na sam, nie pozwalał się zaskoczyć także przy rzutach karnych, których w sumie obronił aż sześć. A tuż przed przerwą wyszedł daleko z bramki, przerwał atak rywali, podał do Śmieszka i było 11-8.
Protokół
Protokół
Gwardia Opole - AZS Radom 26-24 (11-8)
Gwardia: Donosewicz, Galoch - Śmieszek 9, Zajączkowski, Matyszok 1, Gradowski 3, Baran 4, Knop 1, Ogorzelec, Bujak 6, Drej, Misiewicz 2. Trener Marek Jagielski.
AZS Radom: Drabik, Kuczyński - Cuprys 6, Przykuta 3, Sieczka, Mroczek 7, Kalita 3, Świeca 2, Popławski 3, Kanar, Guzik. Trener Roman Trzmiel.
Sędziowali: Michał Kopiec i Marcin Zubek (Katowice). > Kary - Gwardia: 8 min., AZS: 4 min. Widzów 150.
- Brakowało zawodnika prowadzącego grę - stwierdził trener Jagielski. - Nasze poczynania byłyby spokojniejsze, gdybyśmy wykorzystali stuprocentowe okazje, bo wtedy nie doszłoby do dramatycznej końcówki.
Zaraz po zmianie stron Bogumił Baran ładnym wejściem podwyższył na 12-8, a kiedy Donosewicz obronił trzy rzuty karne z rzędu, opolska drużyna wreszcie uporządkowała szyki.
Przemysław Misiewicz i Łukasz Gradowski zdobywali bramki rzutami z biodra, rozegrał się Krzysztof Bujak, skuteczny zarówno w rzutach, jak i w nagrywaniu piłki do kołowego Śmieszka. Gwardia prowadziła 21-16 i 22-17.
Wtedy znowu zaczęły się "schody" i rywale zaczęli odrabiać straty. W ostatniej minucie gospodarze stracili piłkę w ataku, AZS w kontrze zdobył gola doprowadzając do wyniku 25-24.
Kilkanaście sekund przed końcową syreną Misiewicz po rozpaczliwej akcji "zarobił" karnego, a pewnie wykorzystał go Śmieszek.
- Szwankowała gra w obronie, brakowało też pewności w ataku - ocenił Donosewicz. - Przy karnych jest tak, że do rzutu nie idę w "ciemno", bo coś mi podpowiada, że właśnie muszę ustawić się w tym, a nie w innym miejscu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?