Muzeum czeka

Klaudia Bochenek
Powiat proponuje 400 tysięcy złotych. Dyrektor chciałaby na utrzymanie placówki w przyszłym roku 100 tysięcy więcej.

PRZYPILNUJĄ I OCENIĄ
W ubiegłym miesiącu zarząd Starostwa Powiatowego w Nysie powołał radę programową muzeum, której zadaniem będzie nadzór nad wypełnianiem przez placówkę powinności wobec zbiorów i społeczeństwa oraz ocena jej działalności. - W żadnym wypadku rada nie będzie zajmowała się zdobywaniem i gromadzeniem pieniędzy na rzecz placówki - wyjaśnił wczoraj Edward Szupryczyński, członek zarządu powiatu. Pierwsze zebranie rady odbyło się 28 listopada, a kolejne, na którym omawiana będzie ogólna sytuacja muzeum i jego problemy finansowe odbędzie się już jutro. Przewodniczącą rady muzeum została Urszula Zajączkowska, kierownik działu historycznego Muzeum Śląska Opolskiego. Na członka rady programowej muzeum wybrany został również Mirosław Aranowicz, który jeszcze rok temu oponował przeciwko zwiększaniu wydatków starostwa na placówkę. - To nie jest żadna zmiana frontu - powiedział "NTO". - Mój stosunek do utrzymania placówki się nie zmienił, a w radzie jestem po to, aby oprócz nadzoru i oceny działalności placówki, wskazać alternatywne rozwiązania, które pozwoliłyby zażegnać jej problemy finansowe. Mam już nawet kilka pomysłów, dzięki którym nyskie muzeum mogłoby wyjść na prostą. Należy pamiętać o tym, że w dzisiejszych czasach pracownik muzeum musi być nie tylko kustoszem, ale i przedsiębiorcą.

O kłopotach finansowych muzeum w Nysie, które zaczęły się wraz z wprowadzeniem reformy administracyjnej, pisaliśmy już niejednokrotnie. Problemy z finansowaniem placówki, pojawiły się, gdy pieczę nad muzeum przejęło od państwa starostwo powiatowe.

- Im bliżej do źródła pieniędzy, tym ich dzielenie staje się prostsze - tłumaczy Edward Szupryczyński, członek zarządu w starostwie powiatowym w Nysie. - Niestety, Nysa jest powiatem granicznym, do którego z Warszawy droga daleka. Trudno zatem dziwić się, że pieniądze na finansowanie takich placówek jak nasze muzeum rozpływają się gdzieś po drodze.
Drastycznie okrojonym budżetem starostwa na rok 2002 przejmują się chyba wszyscy, których problem bezpośrednio dotyczy. Zdaniem Edwarda Szupryczyńskiego mizerię budżetową odczują nie tylko placówki kulturalne. Zabraknie pieniędzy także na oświatę, ochronę środowiska, inwestycje. Elina Romińska, dyrektor nyskiego muzeum, uważa, że plany finansowania placówki na rok 2002 są nie do przyjęcia.

- Czterysta tysięcy wystarczy nam najwyżej do czerwca przyszłego roku, jeżeli chcemy utrzymać placówkę w obecnej strukturze - twierdzi. - Oczywiście możemy tę kwotę podzielić na cały przyszły rok, jednak byłoby to równoznaczne z ograniczeniem działalności statutowej placówki i zmianą jej charakteru. Nyskie muzeum zmieniłoby się po prostu w przechowalnię dóbr narodowych, a o renowacji zabytków i remontach pomieszczeń można już wtedy zapomnieć.
Dyrektor Romińska nie chce redukować etatów, postanowiła oszczędzać na czym tylko się da. Kaloryfery w salach wystawowych zostały przykręcone do minimum, ograniczono liczbę rozmów telefonicznych i wydatki na artykuły piśmiennicze. Nie oszczędza się tylko na środkach czystości.

- Już przyzwyczailiśmy się do tego, że ciągle musimy z czegoś rezygnować, aby placówka mogła przetrwać - wyjaśnia Elina Romińska. - Na szczęście pracownicy są wyrozumiali i nie domagają się ode mnie rzeczy niemożliwych, takich jak premie czy nagrody. Być może wynika to stąd, iż dla nas wszystkich ważniejsza od posady, jest troska o przyszłość tej instytucji i przywiązanie emocjonalne.

Dyrektor Romińska ma jednak nadzieję, że kwota, jaką proponuje strostwo nie jest jeszcze ostateczna i do uchwalenia budżetu być może uda się jeszcze coś wynegocjować. - Liczymy równiez na dodatkowe pieniądze z Ministerstwa Kultury - twierdzi. - Tegoroczną subwencję zmniejszono nam o połowę. Mam nadzieję, że w przyszłym roku dostaniemy całą kwotę o jaką będziemy się ubiegać.
Według Edwarda Szupryczyńskiego kwota 400 tysięcy złotych jest tylko jedną z wielu propozycji do przyszłorocznego budżetu muzeum, a ostateczna decyzja zapadnie dopiero na grudniowej sesji rady powiatu. - Już teraz komisja kultury nie zgadza sie na naszą propozycję, sugerując jednocześnie by zwiekszyć ją o sto tysiecy złotych - tłumaczy. - Jaki będzie końcowy efekt rozmów jeszcze nie wiadomo, ponieważ na razie stoimy przed dylematem, skąd zabrać. Tymczasem pani dyrektor powinna zastanowić się w jaki sposób wypracować tyle dochodów własnych aby pomogły jej w utrzymaniu placówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska