Koronawirus a sport. Biegać czy nie biegać? Szymon Dorożyński, biegacz AZS Politechniki Opolskiej: - A niby dlaczego nie? [WYWIAD]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Szymon Dorożyński zaleca bieganie w czasie pandemii koronawirusa, z zachowaniem należytych środków ostrożności.
Szymon Dorożyński zaleca bieganie w czasie pandemii koronawirusa, z zachowaniem należytych środków ostrożności. archwium prywatne
- Panująca pandemia koronawirusa nie zwalnia nas z dbania o swój organizm. A bieganie jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ podnosi odporność i pozytywnie działa na nasze zdrowie psychiczne - podkreśla Szymon Dorożyński, biegacz AZS-u Politechniki Opolskiej. W rozmowie z nami 27-letni mistrz Polski w biegu ulicznym na 5 km z 2019 roku udziela też rad początkującym biegaczom oraz opowiada o swojej karierze zawodniczej i działalności trenerskiej.

W obliczu panującej obecnie sytuacji na świecie, w wielu głowach rodzi się pytanie: biegać czy nie biegać?
Dla mnie odpowiedź jest jednoznaczna: oczywiście, że biegać, bo niby dlaczego nie? Normalnie możemy trenować, oczywiście zachowując przy tym zdrowy rozsądek i powszechnie nagłaśniane zasady ostrożności. Aktywność fizyczna jest szczególnie ważna dla naszego zdrowia psychicznego. Wyjście z domu w celu pobiegania jest równoznaczne z oderwaniem się na jakiś czas od przyswajania informacji dotyczących koronawirusa i na pewno pozytywnie zadziała na naszą sferę mentalną.

Dziwi cię, że wokół tego tematu narosło tyle kontrowersji?
Podchodzę do tego z dystansem, ponieważ zawsze znajdzie się grupa zwolenników i przeciwników danego pomysłu. Ale dbając o swój organizm trzeba coś z nim robić. I bieganie jest dobrym rozwiązaniem, bo ta forma aktywności podnosi naszą odporność.

Trwa głosowanie...

Czy będziesz biegać w czasie pandemii koronawirusa?

Gdyby ktoś chciał teraz zacząć przygodę z bieganiem, jakie powinien poczynić pierwsze kroki?
Absolutną podstawą jest zakup odpowiedniego obuwia. Nogi przy bieganiu są zdecydowanie najważniejsze i trzeba je jak najlepiej chronić. Jak już powszechnie wiadomo, nie można teraz trenować w większych grupach, więc początkujący powinni skupić się na marszobiegach, ewentualnie spokojnych rozbieganiach. Bardzo ważna jest też oczywiście systematyczność. Nawet jeżeli nam się nie chce wyjść, ale przełamiemy się raz, drugi czy trzeci, to później automatycznie będzie nam łatwiej kontynuować przygodę z bieganiem. Zachęcam również do wyznaczania sobie konkretnych celów.

Ile powinny trwać pierwsze marszobiegi?
Żeby się do biegania nie zrazić i nie mieć kolejnego dnia zbyt dużych zakwasów, powinno się na początku trenować od 20 do 30 minut. Najlepiej robić to w systemie „minuta biegu na minutę marszu” bądź „dwie minuty biegu na minutę marszu”.

Jakie są największe grzechy popełniane przez biegaczy amatorów?
Dla mnie najgorsze, co może zrobić amator, to nabijanie kilometrów dla samego nabijania. Dla przykładu, chodzi o sytuację, w której ktoś „tupie” po 6:30 na kilometr bądź czasem jeszcze wolniej i nie robi nic ku temu, by polepszać swoje wyniki. Z czasem będzie pokonywać coraz większy dystans, ale taki trening tak naprawdę niewiele daje. Lepiej dążyć do tego, by np. dystans 10 km pokonać w 50 minut. Wtedy nasz wysiłek przyniesie znacznie lepsze efekty. Innymi częstymi grzechami są brak rozciągania oraz niewłaściwy dobór obuwia.

Czyli podczas treningów biegowych chodzi o to, by się przysłowiowo mówiąc „wypruć”?
Właśnie nie do końca. Ale dwie lub trzy jednostki w tygodniu muszą być wystarczająco mocne, by mogły podnieść naszą formę. U początkujących bardzo szybkie efekty dają interwały. Ale w dłuższej perspektywie czasu jest bardzo dużo form treningu, które mogą korzystnie wpłynąć na naszą dyspozycję. Takim przykładem jest bieganie na prędkościach progowych, czyli przy około 70 procentach naszych maksymalnych możliwości. To pozwala z czasem podnosić nasz próg zmęczenia. Czyli jeśli ktoś obecnie biega 5 minut na kilometr, za dwa tygodnie powinien już pokonać ten sam dystans w czasie lepszym o około 5 sekund, odczuwając przy tym takie samo zmęczenie.

A istnieją jakieś przeciwwskazania do biegania?
Nie powinny go uprawiać osoby z wadami serca. Ale też np. na stadionie lekkoatletycznym w Opolu często widzę pana, którego mi bardzo szkoda. Wygląda, jakby miał problemy z kręgosłupem i według mnie on też zdecydowanie nie powinien biegać. Ma bardzo zły wzorzec ruchowy i tym samym wyrządza sobie krzywdę. On, jak i osoby mające problemy z nogami, tzw. kolana szpotawe czy koślawe, najpierw powinny solidnie wzmocnić odpowiednie partie mięśniowe, a dopiero potem myśleć o rozpoczęciu przygody z bieganiem.

Doradzasz innym nie tylko tutaj, bo samemu także realizujesz się w roli trenera.
Zgadza się. Prowadzę treningi w ramach sekcji biegowej AZS-u Politechniki Opolskiej, a także zajęcia indywidualne. Jeżeli ktoś się do mnie zgłosi, staram się mu pomóc. Z taką osobą pracujemy nad podniesieniem jej sprawności fizycznej oraz jak najlepszym przygotowaniem do zawodów, które są jej celem.

Czyli masz podopiecznych o różnym stopniu zaawansowania?
Tak, są wśród nich zarówno osoby, które pokonują 10 km w 50 minut, jak i przemierzające ten dystans w 35 minut. Ta różnica świadczy o tym, że poziom moich zawodników jest bardzo zróżnicowany.

Jakby po naszej rozmowie ktoś chciał nawiązać z Tobą współpracę, jesteś otwarty na wszystkich?
Tak, lubię pomagać tym, którzy tego chcą, bo z niewolnika nie ma zawodnika. Działanie na siłę jest pozbawione sensu, ale jeżeli ktoś się odpowiednio angażuje we współpracę, odwzajemniam mu się tym samym. Nie może być tak, że rozpiszę komuś plan tygodniowy, a ta osoba tak sobie go pozmienia, że potem nie trzyma się on ładu i staje się tak naprawdę szkodliwy. Takie rzeczy jak regeneracja, mocny trening czy siła biegowa trzeba bowiem wykonywać w odpowiedniej kolejności. Trzeba wiedzieć, kiedy odpocząć, a kiedy „dołożyć do pieca”, by otrzymać zamierzone efekty.

Jak obecnie wygląda Twoja współpraca z podopiecznymi?
Niestety nie możemy spotykać się obecnie w grupach, więc każdy dostaje plan rozpisany na kartce i musi samemu zadbać o jego rzetelną realizację. Treningi indywidualne to w tej chwili jedyna opcja, by zrobić kolejny krok do przodu.

A jak zaczęła się Twoja przygoda z bieganiem?
Miało to miejsce w szkole podstawowej, podczas wakacji przed moim pójściem do szóstej klasy. Historię tą wspominam dziś z uśmiechem. Wówczas byłem bowiem dzieckiem trochę „przy kości” i zapytałem pana nauczyciela, czy mogę uczęszczać na SKS. On z kolei zasugerował, bym na siebie spojrzał i nie pozwolił mi chodzić na zajęcia. Podczas tamtych wakacji codziennie jednak wychodziłem na dwór pograć w piłkę nożną bądź uprawiać inną aktywność fizyczną. A w szóstej klasie dodatkowo znacząco urosłem, dzięki czemu na lepsze zmieniła się też moja waga. Poczyniłem tak duży progres, że już wtedy miałem na tyle dobre wyniki na 500 m, że stałem się fundamentem szkolnej sztafety, która odnosiła spore sukcesy. Nie tak dawno podczas jednego z treningów, który przeprowadzałem w rodzinnym Namysłowie, spotkałem wspomnianego pana od SKS-u i osobiście mu się przypomniałem (śmiech). Od 6 klasy miałem już regularny kontakt z bieganiem, aż w 2014 roku nabawiłem się problemów ze ścięgnem Achillesa. Wykluczyły mnie one ze startów na kilka lat.

Do biegania wróciłeś podobno dzięki swoim podopiecznym.
Faktycznie, miałem już zawieszone buty na kołku, kiedy AZS Politechnika Opolska zaproponował mi prowadzenie zajęć biegowych. Początkowo jedynie stałem z boku i pokazywałem różne rzeczy, ale z czasem podopieczni namówili mnie, bym spróbował z nimi pobiegać. Z czasem noga przestała boleć i byłem w stanie pokonać 10 km nawet w 31 minut. Potem jednak oznajmiłem swojemu ówczesnemu trenerowi Tomaszowi Antosiakowi, że boję się wrócić do regularnych startów na 10 km, bo mógłbym nie wytrzymać tak dużych obciążeń treningowych. Zasugerowałem, że mogę przygotować się do rywalizacji na 5 km i, jak się później okazało, to wypaliło. Podczas najważniejszych startów w 2019 roku nic mnie nie bolało, dzięki czemu mogłem osiągnąć tak dobre wyniki - wicemistrzostwo Polski oraz mistrzostwo Polski w biegu ulicznym. Od września rozwijam się dalej pod okiem nowego trenera Adama Draczyńskiego, mającego jeden z najlepszych wyników w historii polskiego maratonu.

5 km to pod pewnymi względami dystans bardziej wymagający od 10 km?
Taktycznie to dwa zupełnie różne biegi. Podczas biegu na 5 km cały czas coś się dzieje, a około 14 minut, jakie potrzebuję na jego pokonanie, mija jak z bicza strzelił. Na 10 km nie rozwija się aż tak zawrotnych prędkości i można bardziej kontrolować to, co się dzieje na trasie. Na 5 km tak to nie działa, o czym świadczy choćby straszny błąd, jaki popełniłem podczas ostatnich mistrzostw Polski w Sieradzu. Było bardzo gorąco i na półtorej okrążenia przed metą wziąłem od wolontariusza stojącego na trasie gąbkę z wodą. Jak się potem okazało, kosztowało mnie to utratę szans na zdobycie złotego medalu. W tym momencie mój główny rywal odskoczył na kilka metrów i już nie byłem w stanie nic z tym zrobić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jaga i Śląsk powalczą o mistrza!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska