- Coraz trudniej jest zdobyć kopie analogowe - wyjaśnia Zbigniew Ziółko, dyrektor MOK-u.
Niestety, trudno jest zdobyć również pieniądze. Taki sprzęt to koszt rzędu 300 tys. zł i choć MOK jest po rozmowach z Państwowym Instytutem Sztuki Filmowej, który jest gotów przeznaczyć pewną pulę pieniędzy na projektory dla kina, to MOK nie ma funduszy na wkład własny.
- Placówka podlega miastu, jesteśmy po wstępnych rozmowach z urzędnikami, którzy nie przekreślają możliwości dotacji - dodaje dyrektor.
- Musimy poczekać, aż tego rodzaju sprzęt będzie tańszy - mówi burmistrz Głubczyc, Jan Krówka. - Projektory cyfrowe to nowość na rynku, stąd ich ceny są wysokie, poczekamy aż minie trochę czasu, wtedy rozejrzymy się, wybierzemy solidny sprzęt, który wystarczy na potrzeby naszego kina i będziemy myśleć, jak sfinansować te zakupy - wyjaśnia.
Dyrektor nie chce, by kino było zamknięte. - Jeśli zawiesimy regularne seanse, będziemy starali się organizować cykliczne projekcje z zaprzyjaźnionym z nami stowarzyszeniem z Opola, które będzie przyjeżdżać z własnymi projektorami - mówi.
Jest jednak warunek - musi być widz. Kino zorganizowało już dwie takie akcje, na drugą projekcję, mimo kilkuset broszur, które dotarły między innymi do szkół, przyszły tylko trzy osoby.
- Potrzebujemy wsparcia ze strony pedagogów, nauczycieli - dodaje Ziółko - Oni też muszą przypominać uczniom, że pójście na dobry film to inwestycja w siebie, a takie filmy właśnie proponujemy.
Inny pomysł to regularne spotkania filmowe z wartościowymi filmami z minionych lat. - Jeden wieczór i kilka projekcji, albo kilka filmów jednego reżysera, albo na przykład czterech reżyserów i jeden temat w kilku ujęciach - planuje dyrektor.
Jedno jest pewne - kino w Głubczycach nie przestanie istnieć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?