Dla stalowców było to siódme ligowe zwycięstwo po tie-breaku. Jak przed dwoma tygodniami detale spowodowały o ich porażce ze Ślepskiem Suwałki, tak tym razem łut szczęścia i siła spokoju była po ich stronie. Wygrywali ważne wymiany i zachowali więcej sił na piątego seta, co przesądziło o ich triumfie nad aktualnym liderem rozgrywek.
- Wynik w tabeli niczego nie zmieni, ale ma znaczenie mentalne - podkreślał przyjmujący Stali Dawid Bułkowski. - Warta to jedyna drużyna, która pokonała nas w pierwszej rundzie. Udowodniliśmy sobie, że jest w naszym zasięgu i nie musimy się jej obawiać.
Wygrana przybiera również inny wymiar. Obie ekipy zgłosiły niedawno akces do gry w PlusLidze, lecz na koniec tylko jedna będzie mogła ubiegać o siatkarską elitę. Dodatkowego smaczku rywalizacji dodawał fakt, że w barwach Warty występowało trzech byłych zawodników Stali: Kamil Długosz, Michał Żuk i Jarosław Macionczyk.
Zwłaszcza Długosz dał się gospodarzom mocno we znaki. Atakował z niezłą skutecznością i jeszcze lepiej zagrywał. To właśnie dzięki jego potężnym serwisom goście wygrali pierwszą partię. Set otwarcia przebiegał z kilku względów w gorącej atmosferze. Na boisku trwała zacięta walka, a nerwowość niezrozumiałymi decyzjami wprowadzali sędziowie. Swoje niezadowolenie ekspresyjnie manifestowali nie tylko siatkarze, ale też kibice, którzy wypełnili halę do ostatniego miejsca.
W kolejnych odsłonach na boisku także było ciekawie. Ku uciesze miejscowej publiczności, szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę ich drużyny. Stal zwyciężyła w drugim i trzecim secie, choć po niezwykle wyrównanym boju. Zasługa w tym przede wszystkim D. Bułkowskiego, który w tej fazie spotkania praktycznie się nie mylił. Do niego wędrowały piłki w kluczowych momentach trzeciej partii, gdy nysanie musieli odrabiać kilkupunktową stratę. D. Bułkowski albo zbijał mocno, albo sprytnie obijał blok rywali.
- Gdy na początku skończy się dwa ataki, to później już jakoś idzie - tłumaczył 26-letni zawodnik. - Tak się złożyło, że kontry szły do mnie i udawało mi się szczęśliwie zdobywać punkty.
W dalszej części D. Bułkowski nie był już tak efektywny, ale odpowiedzialność rozłożyła się na kilku siatkarzy. Brylował zwłaszcza atakujący Jędrzej Goss, który z powodzeniem zastąpił Łukasza Owczarza. Jego dobra dyspozycja nie wystarczyła do wygrania czwartego seta, pozwoliła jednak zwyciężyć piątego.
- Nie jest łatwo wejść do gry z ławki rezerwowych - zaznaczał Goss. - Pokazałem się z niezłej strony, ale Konrad Woroniecki wystawiał mi takie piłki, że grzechem byłoby ich nie zamienić na punkty.
Tie-break był właściwym odzwierciedleniem całego meczu. Zakończył się triumfem Stali w minimalnym rozmiarach, a Warta walczyła do ostatniej piłki i nie zraziła się początkowo wysoką przewagą miejscowych (5-2). Oprócz Gossa czy D. Bułkowskiego na wyróżnienie zasłużył Mateusz Nożewski, który wykonywał solidną pracę na środku siatki, zarówno w ataku, jak i bloku.
- To spotkanie o podwójną stawkę - konkludował Goss. - Przeciwnik był na fali, miał na koncie cztery zwycięstwa z rzędu, my z kolei zanotowaliśmy ostatnio dwie porażki. Udowodniliśmy, że przegrana we Wrześni była ledwie wypadkiem przy pracy. Nie da się grać całego sezonu na wysokim, równym poziomie.
Stal Nysa - Warta Zawiercie 3-2 (-22, 23, 27, -22, 13)
Stal: Woroniecki, D. Bułkowski, Olczyk, Łuka, Nożewski, Owczarz, Bonisławski (libero) - Makowski, Szymeczko, Goss. Trener Janusz Bułkowski.
Warta: Macionczyk, Długosz, Swodczyk, Żuk, Lewandowski, Kaczorowski, Ogórek (libero) - Popik, Sobolewski, Warda, Gutkowski, Filipowicz (libero). Trener Dominik Kwapisiewicz.
Sędziowali: Marcin Kolano i Barbara Kijowska (oboje Szczecin). Widzów 650.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?