BS Leśnica 4 Liga Opolska 2022/23. Raporty, podsumowanie, tabela [13. KOLEJKA]

Paweł Sładek
Prezentujemy raporty ze wszystkich spotkań 13. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej oraz jej aktualną tabelę.
Prezentujemy raporty ze wszystkich spotkań 13. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej oraz jej aktualną tabelę. Paweł Sładek
Prezentujemy raporty ze wszystkich spotkań 13. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej oraz jej aktualną tabelę.

Podsumowanie 13. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej rozpoczniemy od pojedynku dwóch beniaminków, czyli Stegu Startu Jełowa z LZS-em Walce. To starcie jest godne odnotowanie nie tylko z racji tego, że można było przekonać się o tym, który z mistrzów klasy okręgowej jest lepszy. Było to też najbardziej zacięte i wyrównane spotkanie, które finalnie zakończyło się remisem 3:3.

- Zagraliśmy chyba najlepszy mecz w sezonie – mówi Tomasz Ciastko, trener Stegu Startu Jełowa. - W pewnym momencie prowadziliśmy już 3:0, a mogliśmy zdobyć nawet sześć goli. Niestety, z czasem powtórzyło się to, co w tym sezonie jest naszą największą bolączką. Znów zabrakło nam przysłowiowego tlenu, a dodatkowo dwa z trzech goli właściwie sprezentowaliśmy przeciwnikowi i w efekcie zdobyliśmy tylko punkt zamiast trzech.

- Dla kibica był to ciekawy mecz, bo było w nim bardzo dużo okazji bramkowych. Nie zabrakło też kontrowersji, bo uważam, że nie zostały nam zaliczone prawidłowo zdobyte gole. Na pewno natomiast przespaliśmy większą część pierwszej połowy i daliśmy się dwukrotnie zaskoczyć. Zaraz na starcie drugiej odsłony rywale trafili po raz trzeci i znaleźliśmy się już w bardzo złym położeniu. Spróbowałem zareagować zmianami i na szczęście przyniosły one efekt, bo udało nam się ostatecznie wyszarpać punkt. Moim zawodnikom należą się duże słowa uznania za pokazanie charakteru – zaznacza Marek Merklinger, trener LZS-u Walce.

Ciekawie było też w Głubczycach, gdzie zmierzyły się drużyny z dwóch krańców ligowego zestawienia. Gospodarze będący w trudnej sytuacji pokonali jednak MKS Gogolin 2:1.

Jarosław Panasiński, trener Polonii Głubczyce: Pierwsza połowa należała do nas. Graliśmy mądrze, wykorzystaliśmy swoje okazje i na półmetku prowadziliśmy 2:1. Po przerwie chcieliśmy za wszelką cenę utrzymać ten wynik i to się nam udało. To, że rywale mieli przewagę optyczną nie oznacza, iż nas cisnęli. Cofnęliśmy się świadomie i generalnie kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń w bezpiecznej odległości od naszej bramki.

- Zagraliśmy dużo słabiej niż w poprzednich meczach i prawdę mówiąc nie wiem, co się z nami stało przez ostatni tydzień – zastanawia się Adrian Pajączkowski, trener MKS-u Gogolin. - Wiedzieliśmy, czego spodziewać się po Polonii, uczulałem na to, ale nie wykonaliśmy wszystkich założeń. Mimo wszystko mieliśmy swoje szanse, ale byliśmy bardzo nieskuteczni. Martwiło mnie nie tylko to, jak zachowywaliśmy się pod bramką rywala, ale i pod własną. Mamy po tym meczu dużo materiału do analizy.

Skoro jesteśmy już przy nieoczywistych rozstrzygnięciach, to nie sposób pominąć spotkania PoRaWia Większyce z Odrą II Opole. Oba zespoły podzieliły się punktami, a w meczu padły w sumie dwa gole.

- Pierwsza połowa była wyrównana, z lekką przewagą PoRaWia. Nie byliśmy w stanie utrzymywać się w niej przy piłce tyle, ile zakładałem – wspomina Adam Berbelicki, trener Odry II Opole. - Mając dobrych graczy na ławce, zdecydowałem się więc na półmetku dokonać potrójnej zmiany i spróbować odmienić oblicze meczu, bo przegrywaliśmy wtedy 0:1. W drugiej części prezentowaliśmy się już lepiej. Mieliśmy więcej z gry, ale nie przekładało się to na liczbę okazji bramkowych. W końcu jednak na około kwadrans przed końcem dopięliśmy swego i wyrównaliśmy. Próbowaliśmy do ostatnich minut zdobyć decydującego gola, ale rywal był dobrze zorganizowany i nie dał się już zaskoczyć. Dlatego też mimo wszystko doceniamy zdobyty punkt.

- W pierwszej połowie to my byliśmy lepszym zespołem, druga z kolei należała do Odry. Ogólnie był to dobry 4-ligowy mecz, a remis był sprawiedliwym rozstrzygnięciem. Cieszy, że przedłużyliśmy swoją serię spotkań bez porażki – podsumowuje Tomasz Hejduk, trener PoRaWia Większyce.

Niewiele natomiast zabrakło, żeby do małej niespodzianki doszło w rywalizacji Skalnika Gracze i Fortuny Głogówek. Faworyci zdołali jednak przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, dzięki bramce w ostatniej akcji meczu, który zakończył się wynikiem 2:1.

Wiesław Urycz, trener Skalnika: Mecz był wyrównany, ale do przerwy przegrywaliśmy. Obie ekipy miały po jednej, może dwóch sytuacjach do strzelenia gola, ale to Fortuna wykorzystała swoją okazję. Po przerwie wyszliśmy wyżej, stwarzaliśmy sobie szanse. Chcieliśmy odrobić straty, ale straciliśmy gola w ostatniej akcji. Szkoda. Myślę, że remis byłby bardziej sprawiedliwy.

- Kontrolowaliśmy to, co działo się na boisku – zapewnia Adam Lisicki, drugi trener Fortuny. - Skalnik raz trafił do naszej siatki, ale był to gol zdobyty ze spalonego. Poza tym szukali gola w dośrodkowaniach, stałych fragmentach. W drugiej połowie nie mogliśmy już mówić o kontroli nad meczem, aż do momentu popełnienia błędu w defensywie i straty gola. Końcówka spotkania była bardziej wyrównana, a obie ekipy szukały swoich szans. Na szczęście wygraliśmy dzięki dobremu rozegraniu ze stałego fragmentu. Podsumowując – pierwsza połowa z przewagą na nas, druga na Skalnik, ale to nam dopisało więcej szczęścia.

Do ostatniej chwili o wynik drżeli również piłkarze Ruchu Zdzieszowice. Wygrali wprawdzie 1:0, ale przy jednobramkowej przewadze nigdy nic nie wiadomo. Piast Strzelce Opolskie musiał wobec tego uznać wyższość rywala.

Maciej Kułak, trener Piasta: Przyznam szczerze, że mecz nie był super widowiskiem. Szukaliśmy swojej szansy, choć nie tworzyliśmy ich zbyt wiele. Dobrze wyglądaliśmy w defensywie, ale nie uchroniliśmy się od błędu. Można mieć pretensje do sędziego o nieodgwizdanie karnego na naszą korzyść, natomiast była to sytuacja sporna, więc trudno się o to czepiać. Nie pozwalaliśmy Ruchowi na zbyt wiele. Nasi rywale mieli mało okazji, nie wykorzystali nawet „jedenastki”, ale i tak zdołali strzelić gola, który zapewnił im zwycięstwo.

- Dominowaliśmy przez cały mecz, ale nie wykorzystaliśmy rzutu karnego i kilku innych dogodnych sytuacji. Mieliśmy okazje, dzięki którym mogliśmy prowadzić nawet 3:0 – wspomina Trener Ruchu Sebastian Polak. - A tak trzeba było drżeć o wynik do samego końca. Strzelce nie miały wprawdzie żadnej klarownej okazji, ale czasami jeden błąd może zdecydować o stracie punktów, dlatego cieszy ta wygrana.

Żadnych wątpliwości nie było za to w kontekście starcia LZS-u Starowice Dolne z LZS-em Piotrówka. Co tu dużo mówić, niech wynik 5:0 świadczy o tym, co działo się na murawie.

- Spodziewaliśmy się, że rywal postawi nam bardziej wymagające warunki – nie ukrywa Jan Jędrychowski, drugi trener LZS-u Starowice Dolne. - Oczekiwaliśmy najtrudniejszego meczu w rundzie jesiennej, ale tego dnia LZS Piotrówka nie postawił nam dużego oporu. Nie musieliśmy nawet zagrać na maksimum swoich możliwości, tak jak to miało miejsce choćby w Zdzieszowicach, by w pełni kontrolować przebieg spotkania.

- Nie wiem, czemu z tygodnia na tydzień mamy tak duże wahania formy. Przeciwko moim zdaniem najlepszej ekipie w lidze zagraliśmy najsłabiej w sezonie, co poskutkowało takim, a nie innym wynikiem. Rywal bezwzględnie wykorzystał wszystkie nasze słabości, nie mieliśmy nic do powiedzenia. LZS Starowice Dolne to dla mnie główny kandydat do awansu – określa Adam Jaremko, trener LZS-u Piotrówka.

Podobna sytuacja miała miejsce w Olesnie. OKS nie miał zbyt wiele do powiedzenia w spotkaniu z Małąpanwią Ozimek, a goście zamknęli mecz już w pierwszej połowie, finalnie wygrywając 5:1.

Tomasz Kazimierowicz, trener OKS-u: Chcieliśmy się zrehabilitować za poprzednią porażkę, ale nam nie wyszło. W pierwszej akcji rywali nasz bramkarz dopuścił się błędu, co doprowadziło do straty gola, a to z kolei znacząco wpłynęło na dalsze losy. Wynik do przerwy mocno nas podłamał. Uważam, że pierwsza połowa była fatalna w naszym wykonaniu. Chłopaki nie zagrali nawet połowę tego, na co ich stać. Małapanew wykorzystała naszą słabą dyspozycję, co widać po wyniku. Zdarzają się takie mecze, nic się na to nie prowadzi.

- Pierwsza połowa minęła pod znakiem znaczącej dominacji z naszej strony. Oprócz jednego błędu gospodarze nie stworzyli nam żadnego zagrożenia – zapewnia trener Małejpanwii Wojciech Scisło. - Z czasem jednak nasze tempo spadło, gra się wyrównała, ale jesteśmy zadowoleni z całego spotkania. Szkoda tylko, że nie udało nam się zachować czystego konta, co było naszym założeniem po pierwszej połowie. Nie ma to jednak większego znaczenia w kontekście całego starcia.

Więcej zaciętej walki było natomiast w Krapkowicach. Gospodarze przegrywali 0:3, na co odpowiedzieli dwoma trafieniami, ale nie zdołali odwrócić losów meczu, który zakończył się rezultatem 4:2.

- Głupio straciliśmy dwie pierwsze bramki, ale na drugą połowę wyszliśmy zmobilizowani. Przy rezultacie 2:3 doprowadzenie do remisu było kwestią czasu, ale rzut karny przekreślił nasze szanse. Stwarzaliśmy zagrożenie, zagraliśmy niezły mecz w tym aspekcie, ale punktów i tak nie ugraliśmy – kończy Sławomir Sieńczewski, trener Unii.

Dariusz Kaniuka, szkoleniowiec Victorii: Zagraliśmy dobry mecz, momentami nawet bardzo dobry. Do przerwy wynik 2:0 to najniższy wymiar kary, tym bardziej, że szybko strzeliliśmy trzeciego gola. Niestety w chruścickim stylu podarowaliśmy rywalowi dwie bramki, ale na szczęście po tym znowu ruszyliśmy do ataku i trafiliśmy do siatki rywala po raz czwarty. Ogólnie mówiąc jestem zadowolony z chłopaków, choć sposób w jaki straciliśmy gole wymaga poprawy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska