Apele nie skutkują

Jar
- Kierowcy nic sobie nie robią z ograniczenia prędkości na terenie zabudowanym - mówi sołtys Świtała.
- Kierowcy nic sobie nie robią z ograniczenia prędkości na terenie zabudowanym - mówi sołtys Świtała.
- Jadąc przez takie miejscowości jak nasza, rzadko który kierowca zwalnia, a niektórzy nawet nie zauważają, że przejeżdżają przez wieś - mówi Artur Świtała, sołtys Ładzy w gminie Pokój.

Choć większość domów leży przy bocznej drodze, to część zabudowań i przystanek autobusowy znajduje się przy drodze wojewódzkiej biegnącej z Opola do Namysłowa. Sołtys jako radny za pośrednictwem wójta wielokrotnie apelował do urzędu marszałkowskiego i zarządu dróg wojewódzkich o dodatkowe oznakowanie lub ustawienie ograniczników prędkości. Jak dotąd bezskutecznie.

- W piątek na drodze zginęła jedna z mieszkanek. Takie tragedie zdarzają się niemal co roku, a ponieważ nie mamy chodnika ani zatoczki autobusowej, więc na tej szosie jest naprawdę niebezpiecznie - mówi Świtała. Od trzech lat wnioskuje on o dodatkowe ograniczenie prędkości, zamontowanie tzw. "tarek", które przy przejeździe auta wydają głośny dźwięk i skłaniają kierowców do zwolnienia, wymalowania podwójnej ciągłej linii lub przynajmniej postawienie znaków "kontrola radarowa".
- Najlepszym sposobem na kierowców przekraczających prędkość są kontrole policyjne i żadne znaki tego nie zastąpią - mówi Grzegorz Cebula z Wydziału Utrzymania Dróg w Zarządzie Dróg Wojewódzkich. - Jeśli chodzi o "tarki", to mamy złe doświadczenia z innych miejscowości, gdzie mieszkańcy po miesiącu sami postulowali o ich usunięcie, bo hałas wydawany przy przejeżdżaniu po nich samochodów był nie do zniesienia. Natomiast znak "kontrola radarowa" można postawić pod warunkiem, że policja rzeczywiście będzie prowadzić tam wzmożone kontrole - wyjaśnia Cebula.

Tymczasem w bogatej korespondencji sołtysa Ładzy znajduje się także pismo od komendanta powiatowego policji, który wyjaśnia, że dotychczasowa statystyka wypadków nie wskazuje, aby droga była wyjątkowo niebezpieczna.
Sołtys Świtała już zapowiada, że będzie ponawiał wnioski, a jednocześnie chce zorganizować spotkanie z udziałem przedstawicieli gminy, policji, urzędu marszałkowskiego i ZDP na miejscu w Ładzy. - Może wtedy udałoby mi się przekonać drogowców, że tutaj naprawdę jest niebezpiecznie - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska